Moje motto pozostaje niezmienne: ZADOWOLENIE Z SIEBIE SAMEGO JEST POŁOWĄ NASZEGO SZCZĘŚCIA...

niedziela, 29 września 2013

Powrót... i cała happy :)


 Zapowiadanemu spotkaniu towarzyszyło mnóstwo emocji... 


 

Odbyło się i wczoraj wróciłam do domu z kilkudniowej podróży.

Moim czytelnikom, którzy nie korzystają z komunikatora zwanego facebookiem, jestem dłużna relację...

ale jak mam pogodzić moje pisanie z wszystkimi domowymi obowiązkami? :)

 

Pozwólcie, że na początek zamieszczę wywiad, który przeprowadził ze mną pan Jerzy Granowski - pisarz, poeta i dziennikarz w jednej osobie.


http://youtu.be/NS3SJhA_GzU

Cała reszta z fotorelacją - już wkrótce!

Wiele serdeczności -  Anna Strzelec

 

PS . 07.10.2013

       Pomyślałam właśnie, że nie będę tworzyć nowego postu, ale jako dalszy ciąg minionego wydarzenia, podzielę się wrażeniami, i to nie tylko moimi...

A oto link do bloga pani Aleksandry Urbańczyk, która zaszczyciła nie tylko swoją osobą, ale i notatką na arcyciekawym blogu: 

 http://ksiazkioli.blogspot.com/2013/09/inauguracja-osmego-cyklu-spotkan.html?showComment=1381153289351#c6176058194344755722

 
 

Olu :) Każde spotkanie z Tobą sprawia mi wiele radości! Jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za przybycie.

 

Pan Jerzy Granowski jest twórcą swojej strony: http://poetycka.strefa.pl/ i autorem wywiadu przeprowadzonego ze mną i koleżanką "po piórze", Izabellą Moniką Bill.

Wiele o twórczości pana Jerzego Granowskiego na jego poetyckiej strefie.

 

A teraz prywatnie: serdecznie i oficjalnie dziękuję pani dr Lucynie Smyłkowskiej-Karaś za zaproszenie mnie do Katowic i przemiłą gościnę. Także Jej mężowi, który upiekł dla naszego coffie-time pyszną, czekoladową babkę, przesympatycznemu psu ( nazwy rasy zapomniałam :) ale czekoladowej maści i podobny do labradora, który zaprzyjaźnił się ze mną natychmiast i z wzajemnością, jak to bywa z miłością od pierwszego wejrzenia. Była też papuga, która próbowała sympatycznie włączyć się do naszych rozmów. Fredkę, szczególnie ukochaną przez jej właścicielkę i Panią Domu, niestety bałam się pogłaskać.

Cóż jeszcze? Jesienny ogródek w pięknych barwach, w którym pozwoliłam sobie zrobić kilka zdjęć... a niestety nie mogę ich pokazać, bo mam kłopoty z przegrywaniem zdjęć ( złośliwość rzeczy martwych i techniki ) Wszystko zostanie nadrobione, gdy kupię nowy zasilacz do dużego laptopa... już wkrótce :)

I tym miłym akcentem... zamykam katowickie wspomnienia :)

PS.2 W powrotnej drodze ominęła mnie przygoda, której tragiczne zakończenie byłoby z pewnością w gazetach, a mój ostatni tomik wierszy ukazałby się pośmiertnie... Nawet ładnie to zabrzmiało.

Okazało się, że jednak, że Anioły naprawdę czuwają nad nami, a kto nie wierzy... zapraszam na facebook, moja najczęściej odwiedzana strona:

https://www.facebook.com/#!/hanna.schuetzvelstrzelec ( notka na osi z dnia 1październik

.......................................................................
 
Do tematu - wydarzenia, aby zamknąć już, ale nie zapomnieć - dodaję mój wczorajszy wiersz...
 
Coś z J.Tuwima i autopsji -

Stała na stacji lokomotywa
Nie dyszała nie sapała
Na odjazdu gwizd czekała…
Ktoś komuś dał całusa
podarował słowa
Gdy zajedziesz - napisz
„szczęśliwej drogi już czas”…
w oczach naszych rozmarzenie
...
czemu właśnie tak…

Jak życiowe przygody
wagony już doczepione
Czy to miejsce jest wolne?
za parowozem, bo najbliżej celu...

Siadaj - skinął głową diabeł - zaraz zaprzęgamy!

W drugim wagonie nie siedziały słonie
oni dwoje, przytuleni, w jeden laptop tak wpatrzeni
szczęścia swego nieświadomi…

W trzecim - śpiący rycerze, disco potyczkami znużeni

Następny wagon pełen śmiechu dzieci,
zapachu pampersów i matek marzących
o minucie ciszy, szczęśliwym powrocie...

„Po torze, po torze, po torze przez most”…
gdy za oknem jesień…
tyle życia i słonecznych barw
sarny ostrożnie ciekawe
ptaki w lesie rozśpiewane…
i tak ogromne pragnienie
z torbą pełną wrażeń - do domu
do domu jak najprędzej…

I nagle gwizd! To nie był szpak!
Stoi przed stacją lokomotywa
inna z daleka ślepiami błyska…

A, tu - obłokami latawcami
błękitnymi rydwanami
nadlatują niewidzialni
armii białej posłańcy…
Jak z Titanica dzieci w ramiona biorą
staruszkę, co to z sanatorium właśnie…
........

I mnie - piekła nieświadomą
z ostatniego stopnia rozpaczy…

Nikt nie utonął i nie podziękował
może ktoś cichutko, ja dopiero teraz…
Za życie dane mi raz jeszcze ---

modlitwę
wdzięczną łzę…
książkę… czekoladki?...
 
Anna Strzelec

 
 
 

 

 


niedziela, 22 września 2013

Kilka zdań o przyjaźni... fragment z mojej książki - Druga pora życia czyli jak zabija się miłość...


 Rozdział zatytułowany: Mary - str.52      

 


(...)

 

– A wiesz – Mary obraca się do mnie – mam jeszcze mój pamiętnik.

Uśmiechamy się. Mój niestety wylądował w ogniu kaflowego pieca, kilka dni po poznaniu Feliksa...Wiele dziewcząt prowadziło pamiętniki w tamtych latach. Na ich kartkach wypłakiwało się żale, dzieliło radościami, wpisywało teksty ulubionych piosenek, wklejało wycięte z kolorowych gazet zdjęcia aktorów...
Teraz prowadzi się blogi.
Patrzę na Mary. Siedzi z zamkniętymi oczami. Jej twarz łapie słoneczne promienie.
Milczymy, a ja myślę o sile przyjaźni. Ta prawdziwa pozwala przetrwać trudne, życiowe momenty.
Lojalna i taktowna, taka właśnie powinna być. Możesz do niej zadzwonić, nawet o 1-szej w nocy i wyciągając z łóżka, prawie nakrzyczeć do słuchawki, że właśnie otworzyłaś maila i otrzymaną w nim wiadomością spełniło się jedno z twoich cichych marzeń... A ona, twoja przyjaźń nie ziewnie do słuchawki, nie burknie – „mogłabyś mi to rano powiedzieć”. Ona uśmiechnie się na odległość (widzisz to wyraźnie) i powie: wiesz, mam też gęsią skórkę z wrażenia, to jest wspaniałe.
Siła przyjaźni jest tak wielka, że potrafi pomóc przetrwać nawet największe życiowe tragedie i trudne momenty.
Dawno, dawno temu powiedziała: – jeśli już nie masz innego wyjścia, to wracaj, przyjeżdżaj do nas, jakoś się pomieścimy i zastanowimy wspólnie, co dalej.
To było jeszcze zanim poznałam Horsta.
Nie skorzystałam, ale uczucie wdzięczności pozostało we mnie do dziś. Nie zapomnę! Chociaż moja mama mówiła, że podobno wdzięczność ma bardzo krótką pamięć! 
Prawdziwa przyjaźń to jednak nie tylko branie, korzystanie, męczenie do bólu zwierzeniami, czasem krzyk o pomoc! Ale też i dawanie, rewanż, gotowość wzajemna na wspólne niesienie, nawet bólu. Ona wie, że może na mnie liczyć, tak jak ja – na nią.
A ból trzeba pokochać – powiedziała do mnie kiedyś pewna lekarka. Miała prawdopodobnie na myśli ból fizyczny, związany z chroniczną chorobą... Udało mi się. Brzmi paradoksalnie? To kwestia przyzwyczajenia. Nie ma go, dzisiaj go nie ma, i tego drugiego też nie ma, hurra! Niech żyje DZISIAJ, moje słoneczne dzisiaj, nie oglądam się za siebie, dzisiaj spróbuję być szczęśliwa.

Moja przyjaciółka otwiera oczy i zdejmuje nogi z podnóżka. 

 – Wracamy? – pytamy prawie równocześnie i maszerujemy w kierunku domu. Niezły spacerek, dobrze nam zrobi.
Po drodze kupuję i zakładam niebieską opaskę na głowę.
„Do ustroju”, jak mówiła mała Melania. Na kapelusz z różyczkami mam jeszcze czas, będę go chętnie nosić, ale trochę później. Horst mówił, że w kapeluszach pięknie wyglądam. Jemu zresztą w nich jest również ładnie, naturalnie bez różyczek, ale w tyrolskim, ze wstążką i piórkiem, albo latem w słomkowym. 

A w domu zrobimy krokiety z pieczarkami. To znaczy, ja obiecałam, że zrobię. Zgłodniałyśmy trochę. Nie można przecież żyć samą kawą, lodami i marzeniami.

Córka Anioła też wpadnie. Ona tak miło zachwyca się wszystkim, co ja piszę, a dla mnie to jak malinowy sorbet, jak odżywka dla serca.
Już dawno zauważyłam, że brak akceptacji ze strony najbliższych wywołuje u mnie blokadę działania.

A potem sobie coś poczytamy... i powspominamy...

Następnego przedpołudnia „Dozgonny” miał wolne, więc odwieźli mnie na dworzec, uściskali i wsadzili do autobusu relacji Gdańsk - Krynica Morska.

.............................................................................................

 

wtorek, 17 września 2013

***



Na zakręcie...

A jeśli na miłość moją
nawet zachwyceniem nie odpowiesz
jakąż pójdę drogą?

Na zakręcie wśród brązem umierającej zieleni
odziana zamyśleniem nadzieja czekała…
Cicho - na palcach - by nie spłoszyć ptaków
zbierających się do odlotu
podeszłam a ona wzięła mnie za rękę…

- Chodź – powiedziała – nic tu po nas
są inne ogrody, gdzie winorośl hojna
i słońc tajemnicze zachody…
Tam – nie będziesz już emigrantką
Tam – jeszcze raz
twoje odrodzenie…

( 16.09.2013 - z delikatną dedykacją... )


Anna Strzelec




 

Zaproszenie !

 
 

sobota, 14 września 2013

Jest!


 

Dla tych, którzy preferują obcowanie ze słowem zawartym na IP oraz innych czytnikach,

ukazał się, wcześniej już przeze mnie anonsowany tomik wierszy opracowany przez dwoje autorów.

Dialogi liryczne kobiety i mężczyzny: o miłości, rozstaniach i ludziach, którzy stają na naszej drodze, tęsknocie za przeszłością... a więc o wszystkim, co życie przynosi i rzuca nam pod nogi...

Poezja - wnikliwym spojrzeniem i wstępem opatrzona

przez dr Lucynę Smyłkowską-Karaś.

Zapraszam!





http://www.e-bookowo.pl/poezja/gdziekolwiek-jestes.html

sobota, 7 września 2013

Z ostatnich dni...

Czas na krótkie résumé z ostatnich dni dla moich czytelników, a szczególnie dla tych, którzy nie uważają Fb za poważny i godny uwagi komunikator międzyludzki.

        Informowałam już wcześniej, że szykuje się nam, pisarzom wydarzenie wielkiego formatu! Spotkanie we Wrocławiu pisarzy i poetów pod nazwą Litera-Tura. Dlaczego tak? Otóż, zjechaliśmy z całego kraju do Wrocławia, aby miastu i w księgarni Matras zaprezentować naszą twórczość.
A nie zdarzyłoby się to wszystko, gdyby nie owa wspaniała idea i organizacja wydarzenia przez grupę Artie Sztuk SZTUKATER!



Przez koleżanki i kolegów, pisarzy oraz blogerów zostało już bardzo wiele i pięknie napisane, tak więc pójdę na tak zwaną łatwiznę :)

Moi drodzy!
Poniżej zamieszczam link Aleksandry Urbańczyk  http://ksiazkioli.blogspot.com/2013/09/literatura-i-wrocaw-2014-dziekuje-za.html , która poświęciła nam czas, rozmawiając o naszej twórczości i przeprowadzając wiele wywiadów. Ich treść ukaże się w sieci i poznacie nas, piszących bardziej, od tzw. podszewki.
Drugi link, to wejście w literacki świat Anny Rychlickiej-Karbowskiej
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2013/09/literatura-i-2013-wrocaw-fotorelacja.html
oraz koleżanki "po piórze" Ewy Bauer http://www.ewabauer.pl/moje-refleksje-po-literaturze-i/

Zapraszam więc do lektury, a z mojego archiwum jeszcze dwie fotki:

Z Kamilą Graczyk i Łukaszem Zarankiem

Z Krystianem Głuszko
 
Przy pożegnaniu wszyscy stwierdziliśmy - musimy spotkać się jeszcze raz!!!
Myślę, że z zainteresowaniem przeczytaliście zarówno relacje, jak i ich komentarze. 
 
...........................................................................
 
Mój wrzesień inauguruję wierszem - niespodzianką dla Przyjaciela, pisarza, który moją poezję wysoko ceni...
 
***
 


Pod wieczór o zachodzie słońca
jak kot łasząc się
przychodzi wiersz do moich rąk...

Tęsknota ma smak
wrześniowych kropli deszczu

Mimozy smukłe
w srebrne koronki
babiego lata
już wystrojone...

Trawy w warkocze zaplecione
wymykający się kosmyk włosów
jak słowo zbyt wczesne
przytrzymał motyl…

W kryształowej karafce

imaginacją ozdobionej
nalewka malinowa dojrzewa
z cierpkim smakiem pigwy
granatu słodyczą…
Jak co roku
poczerwieniał bluszcz...

i wtedy…
niczym listek złoty
wiadomość od Ciebie
wiatr złożył mi
u stóp...
 
  ( 04.09.2013 )


 
 

Anna Strzelec
     


 


DYSTRYBUCJA:

Moje książki można zamawiać mailowo pod adresem:
strzelec-anna@wp.pl

oraz: www.e-bookowo.pl - wersje ebooka i papierowe.

Łączna liczba wyświetleń

Popularne posty


Popularne posty

Popularne posty