Moje motto pozostaje niezmienne: ZADOWOLENIE Z SIEBIE SAMEGO JEST POŁOWĄ NASZEGO SZCZĘŚCIA...
wtorek, 12 lutego 2013
Kto ukradł obraz Marty? Zakończenie konkursu :)
Lecz
to tylko Barbie otworzyła drzwi taxi i śmiejąc się ponaglała ją: ─ Dalej,
dalej, wsiadaj, nie wypada się spóźnić.
Boże
– pomyślała uśmiechając się do przyjaciółki. Wszystko zaczyna się podobnie, jak
w moim śnie. Co wydarzy się jeszcze dzisiejszego wieczoru? Ależ to
podniecające...
Auta
zajeżdżające przed teatrem pozwalały wysiąść zaproszonym na bal gościom i zaraz
odjeżdżały na niedaleki parking. Postacie z literatury, historii i bajek
wypełniały wielobarwnie cały hol.
Panowało wesołe ożywienie, znajomi śmiali się i witając chwalili wzajemnie
wybór stroju. Julia nie zauważyła Kota w butach ani Mickey z Donaldem, ale
Królewnę Śnieżkę, która właśnie przybyła w towarzystwie podstarzałych,
brzuchatych krasnoludków.
─
Zaraz pęknę ze śmiechu, skąd ona tych facetów wytrzasnęła? ─ Barbie szturchnęła
Julię. Wchodzimy! Wystarczyło pokazać zaproszenia, które zabrały ze sobą.
─
I co teraz dalej? Jakby w odpowiedzi na ich nieme pytanie, jakiś młody
człowiek, niczym książę z bajki skłonił się przed nimi z tacą zastawioną
kieliszkami szampana.
─
A od kogóż to, jaśnie panie? ─ Barbie puściła wodze dobremu humorowi, który
zaczął ją ogarniać.
─
Od organizatorów dla gości ─ skłonił się i wskazując ręką grupę przebierańców,
serwował trunek także innym gościom.
─
O rany! Julia złapała Barbie za rękę. ─ Uszczypnij mnie, zanim padnę.
─
D'Artagnan! ─ zawołała Barbie i mijając jednego z krasnoludków, których się
namnożyło, jakby niejedna królewna potrzebowała obstawy, podeszła szybko do
muszkietera. On skłonił się teatralnie, z uśmiechem i oboje stanęli przed Julią.
─
Witaj o pani! ─ wygłupiał się Franek, znów kłaniając się nisko i zaraz jakby
nigdy nic, wziął ją w ramiona i zakręcił dookoła. Potem dał po buziaku jednej i
drugiej stwierdzając: ─ cieszę się, że przyszłyście. I do Barbie ─ dzięki, że
ją namówiłaś. Chodźcie do drugiej sali, tam jest cała nasza reszta. Prowadził
ją za rękę, niczym kiedyś, a ona szła jak w transie i myślała, że jest dorosłą
babą, która znów daje się nabrać na te jego sztuczki. Chciało jej się głośno
śmiać z samej siebie.
─
Cóż to za okazja, że mamy spotkaćć się tutaj i prawie wszyscy? ─
zapytała, a Franek wzruszył ramionami. ─ A czyż to nie miłe znów takie zobaczenie?
Barbie
weszła przed nimi i zaskoczona zatrzymała się u drzwi: ─ Tomasza też
zaprosiłeś? ─ Tak, mam w tym swój cel ─
uśmiechnął się.
─
Witajcie! Hej, hej! Stali wszyscy, albo prawie wszyscy z ich dawnej paczki: -
Róża, przebrana za Femme fatale, którą Barbie zaraz pobiegła uściskać
rozmawiała z Tomaszem – muszkieterem, który śmiejąc się głośno z niespodzianki,
jaką zrobił Barbie, powitał ją jako Portos i zamiótł prawie podłogę przed
stopami Barbie swoim kapeluszem w ukłonie.
Zabrzmiała
muzyka, ale żadna super wyszukana orkiestra z wodzirejem, która się Julii
śniła. DJ ubrany niczym królewski stańczyk zapowiedział tańce wołając do
mikrofonu: May I have this dance??? I tak zaczął się oczekiwany bal.
Franek bez zbędnych ceregieli objął Julię i traktując jak swoją własność zabrał do tańca.
W
odpowiedzi przycisnął ją do siebie, a przez ramię, rozejrzał się:
─ Marta? A kręci się gdzieś, może z Krystkiem,
a potem dodał: ─ słuchaj, co grają i bądź cicho. Byłaby zdziwiona, gdyby tego
nie zagrali. Hotel California… i może znajdą jakiś
moment, by powspominać… Nie odmówiłam jego zaproszeniu, jestem… tańczymy razem…
a więc? Franek przytulał, to znów odsuwał ją od siebie, piosenka modnych kiedyś
The Eagles dobiegała końca… Marty na horyzoncie nie było widać, a więc chyba
przyszedł odpowiedni moment na rozmowę ─ pomyślała. Tym bardziej, że grany
utwór wyciszono troszkę, a DJ pochylał się do ciemnoskórej dziewczyny, która
stała przed podium z aparaturą.
─
Co wy w ogóle w Londynie robicie?
─
Nooo, mamy z Martą trochę fuchy przy robieniu scenografii, czasem projekt na
zamówienie. Załapaliśmy się i tak leci.
─
Fuchy? Przez kilka lat? ─ chciała mu powiedzieć, że ściemnia i pieprzy, ale on
już się zorientował, że Julia jego gadaniu nie uwierzy i dodał: ─ można
powiedzieć, że jestem naprawdę scenografem i w razie potrzeby inspicjentem.
Czasem wymieniamy się z Martą rolami.
─
To super. ─ Pomyślała, że naprawdę się tu urządzili i można im tylko
pozazdrościć atrakcyjnego zajęcia. ─ A
nasz bal? Skąd ten pomysł?
─
Ach, wymyśliłem tak trochę, w pożegnalnym nastroju ─ roześmiał się. ─ Pamiętasz
Różę, siostrę Marty?
─
Różę? No jasne, co z nią?
─
Nie tylko, lecimy razem za kilka dni ─ powiedział i przerywając swoją pogawędkę
z Julią, zawołał: ─ Emila, tutaj! A do Julii ─ chodź, idziemy do baru.
I
tak to często bywa, gdy się za bardzo czegoś spodziewamy, oczekujemy Bóg wie
jakich zmian i i cieszymy z niespodzianek w naszym życiu ─ myślała mijając
balujące pary. Wyjazd do Kanady, no popatrz, popatrz! Miałby to być jedyny
powód dla którego ściągnęli tutaj dawną
paczkę? Mało prawdopodobne. Tak sentymentalny Franek nigdy nie był. Czy Barbie
o tym wie?
Przy
obszernym barze, zastawionym zimnymi przekąskami, kolorowymi butelkami alkoholi
i szkłem do drinków zebrali się znajomi i inni obcy uczestnicy balu. Radosne
podniecenie Julii rozwiewało się wśród gwaru rozmów i taktów muzyki
dobiegającej z drugiej sali. Poczuła się
trochę samotna… Jeszcze jeden z muszkieterów witał się właśnie z Emilią,
która wyglądała nadzwyczaj słodko w
długiej, żółtej sukience i peruce z kasztanowatych loków. Gdyby nie zawołanie
Franka, nie poznałaby Emilii, która dawniej dość rzadko się z nimi wszystkimi
spotykała. Co wspólnego miał kierunek marketingowy do artystycznego, prawda?
Właśnie podobne spostrzeżenie szepnęła Barbie, która znalazła się obok Julii,
popijając kolejnego drinka.
─
Kto to jest? ─ zapytała wskazując Barbie na nieznajomego asystującego Emilii.
─
Przedstawiał mi się jako Aramis.
Barbie
odstawiła pustą szklankę i pociągnęła przyjaciółkę za rękę: ─ muszę iść
poszukać toalety, chodź ze mną.
Julia
zmartwiała. ─ Nie! ─ krzyknęła i wyrwała rękę. Julia z jej snu też tam poszła…
Wydawało jej się, że krzyknęła, ale nikt nie zareagował, a Barbie popatrzyła na
nią z politowaniem: ─ jeszcze ci nie minęło? Musisz tu być i gapić się, kto z
kim? Dobrej zabawy!
Odwróciła
się na pięcie i wpadła na Tomka - Portosa.
─
A dokąd to piękna pani tak spieszy?
─
Wysikać się!
─
Bezpośredniość zawsze była twoją zaletą ─ roześmiał się. ─ Wracaj szybko, całą
noc marzyłem o tańcu z tobą!
─
Dobra, dobra, poobracaj sobie inną - to twój styl!
Tomasz
podszedł do stojących przy barze, którzy śmiali się i żartowali. Kim był dla
nich właściwie? Nigdy go specjalnie nie lubili. Żałował też zerwania z Barbie.
Chwalił się posiadanym sklepem z antykami, żeby wywindować swoją pozycję w ich
oczach, ale czy mu się to udało? Julia podeszła bliżej i poprosił ją do tańca.
Chciał koniecznie coś opowiedzieć i wydała mu się teraz jedyną kobietą godną
uwagi. Na parkiecie kręciło się kilkanaście par do nieśmiertelnej piosenki
„Dance Me To The End Of Love” - Leonarda Cohena. Pięknie - pomyślała, ale tę
ckliwą melodię powinni tańczyć ze sobą ludzie, którzy się kochają i powiedziała
mu to, a on wzruszając ramionami zwrócił się do Emilii. Skinęła głową
potwierdzająco, mówiąc do niego; - moment skarbie, i z uśmiechem do Julii:
─ Hej, witam cię. Wróciliśmy wcześniej, Adam
pojechał do domu przebrać się, pewnie niedługo już tu będzie.
─
Słucham?
Co
robi kobieta w takich momentach? Rozzłości, rozpłacze? Julia roześmiała się. To
przecież nic takiego, wrócili właśnie z integracyjnego wyjazdu na wybrzeże…
─
To TY teraz jesteś „Emily”, ta nowa, która pracuje z moim mężem? ─ specjalnie
powiedziała głośno, aby inni usłyszeli. Franek też zaśmiał się, wołając: ─
czemu nam nie powiedziałaś? Voila!
─
Proste, bo ma oko na Adama ─ Barbie właśnie wróciła i skomentowała ostatnie
zdanie. Inni zarechotali. Pojawił się podpity Krystian w ubraniu krasnoludka i
stanął między kobietami.
─
Aleee o co chodzi, moje królewnyyy?
─
Fajnie się zintegrowaliście? ─ Julia trzymała pustą, kryształową szklankę po
whiskey, którą zaczęła przekładać z ręki do ręki. Barbelka zabrała jej szkło
czym prędzej.
─
Nie rób głupstw, nie wiedziałaś? – szepnęła do Julii.
─
Ale co, „nie wiedziałaś”? ─ wściekła się Emilia. Jak się z facetem pracuje, to
trzeba z nim też iść do łóżka? Powariowaliście! Chodź Tomek tańczyć, bo mnie tu
cholera trafi. Bawić się przyjechaliśmy, nie?
Julia
stała uśmiechając się ironicznie. Po chwili wziąwszy od barmana jeszcze jeden
drink, usiadła na kanapce przy oknie, a Barbie obok niej.
─
Myślisz, że Adam…?
─
A nie wiem, tak tylko palnęłam, sorry. Coś innego chciałam ci powiedzieć.
Franek mówił mi, że Marta podejrzewa kogoś z nas.
─
O co?
─
Ktoś ma jej „Bal maskowy”.
─
A gdzie jest Marta?
Barbie
nieznacznym kiwnięciem głowy wskazała Aramisa, którego przyjaźnie obejmował
Franek. Wyglądali jak dwaj kumple, którzy zbyt wiele już mieli w czubie.
─
Wiesz co, inaczej wyobrażałam sobie ten bal ─ Julia wstała. Zjem jeszcze jakąś
zakąskę i wracam do domu.
─
No coś ty, ma być jeszcze gorący bufet, zostań!
─
Zostań ─ powtórzył nieznajomy na pierwszy rzut oka mężczyzna, który stanął
przed Julią. Gdyby nie zapowiedź przekazana jej przez Emilę, pewnie znów
dreszcz emocji wyprzedziłby jej uśmiech, jakim obdarowała męża.
─
Ależ wszystko pogmatwałeś! Pogładziła rude włosy jego peruki. ─ Ładnie ci w tym
kolorze, może zapuścisz własne i ufarbujesz?
─
Miała być niespodzianka, tylko niepotrzebnie zostawiłem na fotelu i za późno
schowałem ─ roześmiał się. Szkoda czasu, chodź tańczyć, fajny kawałek grają.
Tak, miał rację. To
było: „In a manner of speaking” - Nouvelle Vague. Właśnie do przytulenia,
na co Julia miała ochotę. Jak dobrze, że Adam wrócił… DJ zapowiedział jeszcze
jedną piosenkę w wykonaniu Nouvelle, jakże odpowiednią tej nocy: „Dance with me” i Julia poczuła, że jest
szczęśliwa. A po chwili zaśpiewał John Paul Young – „Love Is In The Air” i znów
wróciły wspomnienia… Gdzie jest Franek?
DJ zapowiedział
przerwę w tańcach, przebierańcy skupili się ponownie wokół baru. Wróciła też
Emilia z Portosem, wołając:
─ Słuchajcie! Tomek mi właśnie opowiadał, że wczoraj, na Portobello Road widział obraz „Bal maskowy”! Marta, zupełnie
podobny do Twojego. I kupił go!
Podczas gdy reszta
oniemiała, a Tomasz uśmiechając się odebrał dwa drinki od barmana i podał jeden
Emilii, Aramis zrobił dwa kroki w jego kierunku i powiedział twardo: ─ to masz
już drugi w swojej kolekcji, Portosie?!
Tomasz odstawił
szklankę na kontuar i podejmując grę powiedział wesoło: ─ Aramisie, nie
rozumiem o czym prawisz?
─ Mój obraz widziano
w Krakowie, w twoim sklepie! Portosie, broń się!
Marcie puściły nerwy
i wyszarpnęła szpadę przypiętą do pasa swojego przebrania.
─ Nie wygłupiaj się!
Marta! ─ Franek ruszył w ich kierunku, ale zanim Tomek zdążył cokolwiek
odpowiedzieć, a Franek zatrzymać, szpada ugodziła pierś Portosa. Na białym
żabocie jego koszuli ukazała się plama krwi… Tomek usiłując chwycić brzeg
kontuaru i łapiąc rozpaczliwie powietrze, osunął się na posadzkę.
─ O kurde ─ Franek
pochylił się nad leżącym ─ I need an ambulanse[1], szybko!
Ktoś z obecnych
wybiegł z Emilią, Julia i Adam stali jak zamurowani, a Barbie, która uklękła
przy leżącym, szlochała: ─ o matko, Tomek, to wszystko przeze mnie…
Marta siedziała na
podłodze oparta o ścianę baru. Zdjęła perukę, zerwała z twarzy maseczkę i
zasłoniła twarz rękami, szepcząc: ─ cholera, nie chciałam, to nie tak miało
być…
Adam podał jej szklankę z
mineralną. Potrząsnęła przecząco głową, a on mruknął: ─ pij, rozrzedzisz
promile.
Część V
Marta, Franek
i Barbie dostali na piśmie wezwanie do złożenia ponownie szczegółowych
wyjaśnień: w poniedziałek w siedzibie Scotland Yardu. Po rozmowie z „Holmesem i
Watsonem” przyjechali natychmiast do Moorgreen
Hospital na West Endzie i
teraz wszyscy siedzieli na korytarzu, jak kiedyś w swoich uczelniach przed
ogłoszeniem wyników egzaminu.
─ Ostrze przeszło
między żebrami, na szczęście nie naruszając płuca ─ powiedział lekarz wychodząc
do nich z pokoju Tomasza. ─ Kilka najbliższych dni pacjent powinien spędzić na
oddziale. Jak długo, trudno jest powiedzieć.
─ Możemy do niego
wejść? Emila już wstała, ale lekarz obrzucając wzrokiem ich ubiory z nieudanej
maskarady, pokręcił przecząco głową.
─ Mr. Thomas śpi i państwu życzę również dobrej
nocy ─ stwierdził krótko i odszedł.
Wyszli i zatrzymali
się przed gmachem szpitala, chyba każde z nich z uczuciem niedowierzania, że
taki właśnie nastąpił finał ich spotkania po latach.
─ Chodźmy gdzieś na
wódkę, musimy pogadać ─ zaproponowała Barbie, ─ fatalnie się z tym czuję.
Siedzieli więc w
trochę zbyt hałaśliwej, jak na dopiero co przeżyte wydarzenia knajpie. Franek
zamówił dla wszystkich colę z wódką i pokiwał głową: ─ nieźle namieszałaś…
─ Tak, przyznaję.
Zadzwoniłam do ciebie, gdy Tomasz przysłał mi prospekt chwaląc się, co ma do
zaoferowania w swoim sklepie. A kto jeszcze taki dostał?
Krystian potwierdzająco podniósł rękę i czknął
głośno.
─ Trzeba było najpierw
sprawdzić, a nie gadać wokoło ─ krzyknął do niej Franek i do Krystka: ─ a ty
kurwa, nie pij więcej, bo nie będziemy cię nieść do hotelu!
─ Ja nic nie
wiedziałam. Julia spróbowała swojego drinka i zagryzła chipsem, ─ Czym się
reklamował?
─ Jak to czym, tym
wszystkim, co ma w sklepie.
─ Trzeba było
najpierw sprawdzić… ─ smutno i po raz pierwszy odezwała się Marta…
Krystian, który nagle
przyszedł do siebie, krzyknął: ─ byłem, on ma też i książki! To był tylko tytuł „Bal maskowy”, a książka Connie Brockway. Barbela,
ty czytać nie umiesz?
─ Cholera! ─
wściekły Franek rzucił swoją peruką o ścianę. ─ Emila, a Tomek co w końcu kupił
na Portobello Road? Co
gdakałaś?
─
Mówił, że jakąś fajną akwarelę o tym tytule… ─ Emilia wstała i ukłoniła się
teatralnie, ─ dziękuję, miło było, jadę do domu.
─
Odwiozę cię ─ poderwał się milczący dotąd Adam. ─ Nic nie piłem, nie zdążyłem ─
roześmiał się.
─
A ja? ─ Julia zerwała się z krzesła.
─
Pogadajcie sobie jeszcze, weź potem taxi.
Barbie
spojrzała ironicznie i zarazem współczująco: ─ a nie mówiłam?
─
Zamów mi jeszcze jedną wódkę ─ Julia spojrzała błagalnie na Franka. ─ Chlapnę i
wracam. Ja im k… pokażę. Gdzie mieszka Emila?
Nikt
nie wiedział.
─
Moja była temperą… ─ zaszlochała Marta. ─ Puszczą nas teraz do Toronto?
─
Polecimy, polecimy ─ siedząca obok niej Róża przytuliła siostrę. ─ Uznają to za
wypadek, towarzyskie nieporozumienie na balu, zobaczysz. Bez wielkich
konsekwencji.
Julia
wyszła przed knajpę. Świeże powietrze orzeźwiło ją. Drobne płateczki śniegu
osiadały na peruce pięknej wenecjanki. Chciało jej się śmiać i zarazem płakać. Kiwnęła
na przejeżdżającą akurat taksówkę i podała kierowcy swój domowy adres.
Młody,
ciemnoskóry taksówkarz obejrzał Julię od stóp do głów i cmoknął: ─ wow, beautyfoul
lady, dobra
zabawa?
─ Bardzo dobra ─
potwierdziła przez zęby, aczkolwiek uśmiechając się do jego oczu w lusterku.
Wejściowa furtka do
ogrodu była otwarta, w kuchni i saloniku paliło się światło. Jeszcze jedna
niespodzianka dzisiejszego wieczoru ─ pomyślała wchodząc do domu.
Adam stał przy
kredensie i robił sobie drinka.
─ Szybko się
skończyło, stwierdził rozsiadając się na kanapie.
─ Nic się nie
skończyło, poszłam sobie ─ odpowiedziała mężowi zaczynając się rozbierać…
Peruka, maska, sukienka… stała już w samym gorseciku na fiszbinach, pasku z
majtkami i podwiązkami do koronkowych pończoch, gdy jej wzrok padł na obraz
oparty o kredens. Usiadła… i po raz kolejny podziwiała temperę z zamaszystym u
dołu podpisem: Marta Zaranka, a potem spojrzała na męża, który uśmiechał się do
niej triumfująco i zarazem uwodząco:
─ Myślałaś, że nie
wiem? Znalazłem ten skarb kiedyś…, w naszej piwnicy…, w największej szufladzie
komody cioci Adeli…
─ No i? ─ Julia
przełknęła głośno ślinę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Anna Strzelec-pisarka-poetka-publicystka
DYSTRYBUCJA:
Moje książki można zamawiać mailowo pod adresem:
strzelec-anna@wp.pl
oraz: www.e-bookowo.pl - wersje ebooka i papierowe.
strzelec-anna@wp.pl
oraz: www.e-bookowo.pl - wersje ebooka i papierowe.
Strona internetowa i blogi:
Łączna liczba wyświetleń
Popularne posty
-
Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło : i zwyczaje, i święta. I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest,by żyć dla po...
-
Beata Pawlikowska i Agnes w Wenecji ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ "Miłość jest tęsknotą. Miłość jest czekaniem....
-
Witaj Haniu! Cieszę się, że jesteś i mamy okazję porozmawiać w Książka CAFÉ o Twoich ostatnich, literackich osiągnięciach, rzecz ...
-
Moi Drodzy! Zakończyliśmy konkurs, który ogłosiłam przed miesiącem na moim blogu. Zanim jednak jutro (! ) ogłoszę pisemne refleksje moich...
-
Witajcie w nowym 2016 roku! Emotikon smile Emotikon heart W odpowiedzi na pytania czytelników, którzy w ostatnich dniach minionego...
-
Moi Drodzy! Zanim życzyć będę - podziękuję... wszystkim, którym bliskie sa losy bohaterów moich książek oraz moja poezja - za słowa,...
-
Kochani, tak się złożyło, że w konkursie wzięły udział same Czytelniczki... chociaż słyszałam kiedyś, że panowie też moje książki czyt...
-
Dziś jest mi bardzo miło zaprosić moich Czytelników do Wrocławia! W najbliższą sobotę odbędzie się spotkanie z cyklu "Portrety kobi...
-
Oto druga wypowiedź konkursowa mojej Czytelniczki. Sercem z Anglii pisana... Grażynko, wierzę, że tak jest, po deszczu zawsze wychod...
-
Drodzy Czytelnicy! Przypominam o konkursie Emotikon smile dla tych, którzy przeczytali całość mojej nowojorsko- prowansa...
Popularne posty
-
Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło : i zwyczaje, i święta. I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest,by żyć dla po...
-
Beata Pawlikowska i Agnes w Wenecji ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ "Miłość jest tęsknotą. Miłość jest czekaniem....
-
Witaj Haniu! Cieszę się, że jesteś i mamy okazję porozmawiać w Książka CAFÉ o Twoich ostatnich, literackich osiągnięciach, rzecz ...
-
Moi Drodzy! Zakończyliśmy konkurs, który ogłosiłam przed miesiącem na moim blogu. Zanim jednak jutro (! ) ogłoszę pisemne refleksje moich...
-
Witajcie w nowym 2016 roku! Emotikon smile Emotikon heart W odpowiedzi na pytania czytelników, którzy w ostatnich dniach minionego...
-
Moi Drodzy! Zanim życzyć będę - podziękuję... wszystkim, którym bliskie sa losy bohaterów moich książek oraz moja poezja - za słowa,...
-
Kochani, tak się złożyło, że w konkursie wzięły udział same Czytelniczki... chociaż słyszałam kiedyś, że panowie też moje książki czyt...
-
Dziś jest mi bardzo miło zaprosić moich Czytelników do Wrocławia! W najbliższą sobotę odbędzie się spotkanie z cyklu "Portrety kobi...
-
Oto druga wypowiedź konkursowa mojej Czytelniczki. Sercem z Anglii pisana... Grażynko, wierzę, że tak jest, po deszczu zawsze wychod...
-
Drodzy Czytelnicy! Przypominam o konkursie Emotikon smile dla tych, którzy przeczytali całość mojej nowojorsko- prowansa...
Popularne posty
-
Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło : i zwyczaje, i święta. I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest,by żyć dla po...
-
Beata Pawlikowska i Agnes w Wenecji ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ "Miłość jest tęsknotą. Miłość jest czekaniem....
-
Witaj Haniu! Cieszę się, że jesteś i mamy okazję porozmawiać w Książka CAFÉ o Twoich ostatnich, literackich osiągnięciach, rzecz ...
-
Moi Drodzy! Zakończyliśmy konkurs, który ogłosiłam przed miesiącem na moim blogu. Zanim jednak jutro (! ) ogłoszę pisemne refleksje moich...
-
Witajcie w nowym 2016 roku! Emotikon smile Emotikon heart W odpowiedzi na pytania czytelników, którzy w ostatnich dniach minionego...
-
Moi Drodzy! Zanim życzyć będę - podziękuję... wszystkim, którym bliskie sa losy bohaterów moich książek oraz moja poezja - za słowa,...
-
Kochani, tak się złożyło, że w konkursie wzięły udział same Czytelniczki... chociaż słyszałam kiedyś, że panowie też moje książki czyt...
-
Dziś jest mi bardzo miło zaprosić moich Czytelników do Wrocławia! W najbliższą sobotę odbędzie się spotkanie z cyklu "Portrety kobi...
-
Oto druga wypowiedź konkursowa mojej Czytelniczki. Sercem z Anglii pisana... Grażynko, wierzę, że tak jest, po deszczu zawsze wychod...
-
Drodzy Czytelnicy! Przypominam o konkursie Emotikon smile dla tych, którzy przeczytali całość mojej nowojorsko- prowansa...
Oj, duma mnie rozpiera i cieszę się z wygranej.Zagadka zmobilizowała mnie do wnikliwego czytania Twojego,Haniu, opowiadania i śledzenia poczynań bohaterów.Komentarz:"Jasne, że pamiętała… ale nie musiała się do tego przyznawać, nawet samej Barbie", naprowadził mnie ostatecznie na właściwy trop. Pozdrawiam Mary
OdpowiedzUsuńMasz rację, w tekście znajdowały się drobne wskazówki, które można było przyjąć i tak właśnie zrozumieć, jak Ty.
UsuńGratuluję, pozdrawiam, nagrodę wysłałam :)
Ha,ha..nie ma to jak dedukcja.Haniu.. sama mnie naprowadziś..Zgadnij jakim wpisem??
OdpowiedzUsuńAle wygrałam,wygrałam. Dzieki za nagrodę.
Danka
Danuśka, jeśli nawet naprowadziłam, to całkiem nieświadomie :) Gratuluję, pozdrówka razem z nagrodą wysyłam :)
UsuńPani Anno, bardzo się cieszę, dziękuję, świetne zakończenie! Adres mailowy już zaraz podam na priv.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego życzę!
Agniecha
Dziękuję za miły kontakt, pani Agnieszko, nagroda została wysłana, pozdrawiam :)
UsuńSwietne zakonczenie,calosc niezwykle ciekawa i jak zwykle wciagajaca.Szkoda,ze nie wyjawilam tego co mi wczesniej intuicja podpowiadala,poszlam niestety zlym tropem....marny ze mnie detektyw ....hahaha
OdpowiedzUsuńGratuluje paniom wygranej ,a Tobie Aniu dziekuje za wspaniala lekture i dobra zabawe ....pozdrawiam
To wy kurde genialne babki jesteście, bo ja ni w ząb się nie domyśliłam ;-)... fakt, że i nie próbowałam, również gratuluję wygranych...
OdpowiedzUsuń