Moi Drodzy!
Zakończyliśmy konkurs, który ogłosiłam przed miesiącem na moim blogu. Zanim jednak jutro (! ) ogłoszę pisemne refleksje moich Czytelników, poznajcie proszę recenzję, jaką otrzymała wczoraj "Marysia" - bohaterka ostatniej części mojej nowojorsko-prowansalskiej sagi.
Marysia to tytułowa bohaterka, która marzy o grze na skrzypcach i występach przed publicznością. Jest niezwykle uzdolniona w tej dziedzinie. Pomimo faktu, że mieszka w Ameryce, wybiera studia w Polsce, a dokładnie w Gdańsku. Z pełną świadomością decyduje się na rozłąkę z najbliższymi, a także z serdecznym przyjacielem ze szkoły średniej, zakochanym w dziewczynie Dustinem. Ona sama bardzo go lubi, jednak nie jest do końca przekonana czy chce z nim być i wiązać się na lata. Czuje, że dla niej za wcześnie na trwały związek.
Podróżując
do Polski odwiedza w Prowansji dziadków. Na lotnisku powstaje spore
zamieszanie, gdyż Marysia zostaje uznana za terrorystkę, wzięta do pokoju
przesłuchań. Ktoś zamienił futerały ze skrzypcami, w którym umieścił
śmiercionośnego wirusa Ebola. Czy uda się bohaterce udowodnić, że jest
niewinna? Marysia odczuwa obawy związane z egzaminem na studia. Z powodu braku
skrzypiec nie zagra podczas weryfikacji studentów. W tej chwili na scenę
wkracza dziadek, wręczając jej oryginalnego Stradivariusa. Bardzo ciekawa jest
historia tego, w jaki sposób trafił do rodziny.Na
studiach nawiązuje romans z żonatym profesorem, który do niczego nie prowadzi.
Daje tylko chwilowe przyjemności, ale nie ma przyszłości, szybko się kończy, a
młodziutka studentka orientuje się, że jest w ciąży. W jaki sposób poradzi
sobie z przeciwnościami losu? Okazuje się, że to bardzo silna kobieta.
Marysia,
wnuczka Leonii to
czwarta część prowansalskiej sagi, która przedstawia losy najmłodszej kobiety z
rodziny. Wcześniejsze tomy to Wiza do Nowego Jorku [recenzja], Okno z widokiem na
Prowansję [recenzja] oraz Akwarele i lawendy [recenzja]. Powieść o tym, że marzenia się
spełniają. Tylko nie można tracić nadziei. Pokazuje siłę miłości oraz wartość
rodziny samej w sobie. Ile znaczy pomoc najbliższych przy najcięższej życiowej
próbie może ocenić Marysia. Autorka napisała kawałek porządnej prozy, niezwykle
lekkie pióro i dojrzały warsztat pisarski to główne atuty Pani Strzelec. W powieść
obyczajową zgrabnie wplotła wątek sensacyjny, co osobiście bardzo mi się
spodobało. Całość ubrana w piękną oprawę, na co zawsze zwracam uwagę w
pierwszej kolejności. Jak najbardziej polecam wszystkim czytelnikom, gdyż każdy
znajdzie coś dla siebie. Odrobina romansu, szczypta sensacji, spory dreszczyk
emocji. Taką tu znajdziecie "mieszankę wybuchową" :)
Moja ocena: 5/5 [rewelacyjna] Ania Sklorz
http://pasjonatkaliteratury.blogspot.de
........................................................................
http://pasjonatkaliteratury.blogspot.de
Gratuluje.Wspaniała recenzja.
OdpowiedzUsuńDzięki, bardzo cieszy!:)
Usuń