"Pisarz może sobie wybrać odbiorców, dla których pisze, i nie musi to być cały naród."
Napisał Paweł Pollak - autor, tłumacz przysięgły jezyka szwedzkiego i wydawca.
Lubię to zdanie i cytuję je raz po raz, nawet podczas moich spotkań autorskich. Czy piszę tylko dla kobiet?
Po moje książki coraz częściej sięgają mężczyźni, a jeden z panów ( dowiedziałam się tak zwaną pocztą pantoflową ) był ich treścią zauroczony. Podobne zdania sprawiają autorowi nieopisaną radość. Kto pisze, ten wie.
Wracając myślą do ostatniego spotkania w Gdańsku na Przymorzu, chciałabym podzielić się kilkoma zdaniami refleksji i zdjęciami. Moje zaproszenie przyjęło sporo osób i przyznam, że widząc wszystkich gości poczułam się wzruszona. Żadna ze mnie gdańszczanka, a jednak przyszli... Tutaj słowo wyjaśnienia - dlaczego odwiedzam tak chętnie to miasto?
Otóż, od najmłodszych lat wożono mnie na wakacje do Gdańska :) Spędzałam tam sporo letnich dni, pokochałam szczególnie położoną niedaleko Krynicę Morską, której poczta nazywała się wtedy Łysicą, a plaża miała bielutki piasek. Wspomienia pewnego lata wyjętego z dzieciństwa zawiera moja książka Druga pora życia czyli jak zabija się miłość... Taki tytuł, ale miłości do Gdańska i okolicy na szczęście nikt we mnie nie unicestwił.
Słuchano, gdy opowiadałam co skłoniło mnie do napisania pierwszej książki i jak powstawały następne... A potem zadawano pytania... Nietrudne i bardzo sympatyczne :) Na przykład: "czy moim dzieciom podoba się to, o czym piszę? Co jest prawdą w moich książkach, a co fikcją? Czy jestem jeszcze związana z zawodem plastyka, skoro w tym kierunku wykształcona? Ile godzin dziennie piszę moją książkę?"
Każde pytanie świadczyło o dużym zainteresowaniu moją twórczością, a odpowiadanie sprawiało wiele radości, nie mówiąc już o widocznych na zdjęciach uśmiechach przy podpisywaniu moich książek - czytelnikom.
Tym krótkim postem dziękuję:
Pani Katarzynie Dettlaff-Lubiejewskiej - kierowniczce Filii nr 14 Wojewódzkiej i
Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego przy ul. Opolskiej za zorganizowanie dla mnie bardzo sympatycznego spotkania,
Elwirze Izdebskiej- Kuchta ( recenzentce i redaktorce ) za przybycie z W-wy, Basi Kwiatkowskiej z Gd.Oruni, której wiersze wykorzystałam jako twórczość pani Racheli Thompson w Oknie z widokiem na Prowansję i które znalazły też gościnną publikację w moim tomiku Cóż wiemy o miłości, mojej wiernej od lat przyjaciółce, Marii Turek vel Mary i Patrycja oraz wszystkim, którzy swoją obecnością uświetnili moje spotkanie z czytelnikami.
.................................................................................
Cóż...niemal jakbym tam była... hi, hi, hi ;-)
OdpowiedzUsuńProszę mi tu nie hihać, moja Droga :) po 3 latach wirtualnej znajomości poświęciłaś swój cenny czas, by znaleźć się w gronie gości, a potem "przykucnąć" na zdjęciu, niczym na spotkaniu po latach. Jeszcze raz serdecznie dziękuję - Twoja Haneczka.
UsuńI ja tam byłam,i czas mile spędziłam. Było naprawdę sympatycznie. Autorce gratuluję kolejnej książki i jako zagorzała czytelniczka dziękuję.
OdpowiedzUsuńZapomniałam się podpisać.Pozdrawiam Mary
OdpowiedzUsuńWszystko wiem, same serdeczności i podziękowania Wam przesyłam :)
UsuńPS. A kim jest Mary, moi czytelnicy wiedzą, a kto jeszcze nie wie, niech moje książki czyta :-)
UsuńGratuluje spotkania :-) Jak zwykle powalający uśmiech :-)
OdpowiedzUsuńMiło, że do mnie zaglądasz, dzięki serdeczne :)
UsuńHaniu, widać (po uśmiechu i ciepłym wpisie na blog, że każde takie Spotkanie oko w oko z czytelnikiem jest bezcenne dla Pisarza! Żałować tylko mogę nieobecności,wierzę, że będą następne,bliżej domu :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno: Twoje książki, oprócz tego, że są mądre, ciepłe i wzruszające bardzo - są także ...po prostu piękne!!!! Jak tak leżą w tym kuferku i na stoliczku - to świadczy o Twoim doskonałym zmyśle artystycznym! Pozdrowienia i sukcesów dalszych :)
..tak,tak..panie zachwycone,panowie zauroczeni uśmiechem,atmosfera przesympatyczna...Dalszych sukcesów Haniu...
OdpowiedzUsuńdanka
Ewa Kl. i Danka - mam serce pełne satysfakcji, a dziękować nie będę, niech się życzenia spełnią, bo przecież dla Was to wszystko! :)
UsuńHaniu, tak pięknie i tak wzruszająco opisałaś powrót do miejsc z dzieciństwa i spotkanie z czytelnikami, że aż mi żal, że mnie tam nie było.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wielu takich spotkań, niekończącej się weny i sukcesów:)
Wzajemnie Alinko, wzajemnie! A co się odwlecze, to nie uciecze, przecież wiadomo :)
UsuńHANIU , Z OKAZJI DNIA PAŃ PRZESYŁAM CI PIĘKNE CZERWONE RÓŻE , WIEM ŻE JE LUBISZ,PACHNĄCE ŚWIEŻE CIASTECZKO I FILIŻANKĘ ULUBIONEJ KAWY.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ ZA TWOJĄ PRACOWITOŚĆ I ZWYKŁE SŁOWA PIĘKNIE UŁOŻONE W HISTORIE KTÓRE TAK CHĘTNIE CZYTA LICZNE GRONO TWOICH WIELBICIELI.
UŚCISKI I POZDROWIENIA
BOGDAN
Z miłym zaskoczeniem przyjmuję i wirtualnie odwzajemniam :)
UsuńHania
Pani Anno! Po prostu super, napatrzeć się nie mogę! Czy wybierze się Pani kiedyś w Bieszczady?
OdpowiedzUsuńZapraszamy serdecznie - moja biblioteka i ja :)
Agniecha.
Bardzo dziękuję! Kto wie? Podobno Bieszczady najpiękniejsze jesienią. Czy to prawda?
OdpowiedzUsuńSerdeczności weekendowe- Agnieszko!
..Tak,każdy z nas ma takie miejsca ,do których wraca,za którymi tęskni
OdpowiedzUsuń.W swoich ksiązkach zawarłaś wspomnienia ,tęsknoty.."złote myśli"...i ciepełko uczuć międzyludzkich.Życzę Ci wielu,wielu wspaniałych przeżyc,którymi,.mam nadzieję,podzielisz się z nami przy najbliższej okazji..Pozdrawiam Danka
Niezawodna w swojej sympatii Danusiu, moja Jane z NY... Twoje ciepło i aprobatę odbieram na odległość, bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa i wiele serdeczności do Kew Gardens przesyłam!
OdpowiedzUsuń