A oto post, który napisałam ( o zgrozo, jak ten czas płynie szybko i nieubłaganie ) - dwa lata temu.
Wspomnienia z mojej matury...
Nie da się ukryć i wcale nie jest to moim zamiarem, ale maturę w Liceum Ogólnokształcącym liczącym wtedy klasy od VIII - XI zdawałam dość dawno temu. Zakuwałyśmy razem z moją przyjaciółką, oj zakuwały, bo " za moich czasów " egzamin dojrzałości odbywał się trochę inaczej:
1 dzień : pisemny z języka polskiego,
2 dzień : pisemny z matematyki,
po czym mieliśmy tydzień przerwy. W tym czasie nauczyciele poprawiali nasze prace, a my przygotowywaliśmy się do egzaminów ustnych. Przed podejściem do nich ogłaszano wyniki z pisemnego, no i szczęśliwcy z bardzo dobrym wynikiem, byli z egzaminu ustnego języka ojczystego lub matmy zwolnieni. Ale to nie wszystko, kochani !!! Pomijając j.polski i matemę, obowiązkowo do zdania mieliśmy:
historię, wiadomości o Polsce i świecie współczesnym oraz tzw. przedmiot dodatkowy ( wybrałam j. francuski, a egzamin z tego przedmiotu ogromnie ciepło wspominam. Paul Éluard i synteza jego wiersza "Liberté" ). Zdawaliśmy 5 przedmiotów w jednym dniu, w jednej sali, podchodząc z duszą na ramieniu od stolika, do stolika... :) Strój galowy - białe bluzki, granatowe spódnice, często plisowane, koledzy w garniturach i pod krawatem... Pod tym względem nic się nie zmieniło, prawda? I emocje takie same...
Około 14-tej ogłoszono nam wyniki - wszystkie były pozytywne ! Wyszliśmy na rozsłonecznione planty mojego rodzinnego miasta... Jak co roku kwitły wielkie kasztanowce. Niektóre z nich zachowały się do dziś, a przed gmachem starej szkoły ostatnie płatki zrzucała imponująca w swej wielkości magnolia.
Pamiętam, że powiedziałyśmy z Mary do siebie: no nie, już po wszystkim, naprawdę jesteśmy po maturze??? Niewiarygodne! I poszłyśmy na lody... Mary, pozdrawiam serdecznie :-) !
Dzisiaj, w pierwszym dniu egzaminów maturalnych, sercem jestem z dwoma wspaniałymi, młodymi ludźmi: Patrykiem Turkiem i Adrianem Pawłowskim. Trzymam kciuki za ich pomyślne wyniki !
Dlaczego z nimi i właśnie za nich? Nie zdradzę, ale uchylę rąbka tajemnicy... Obaj piszą piękne poezje... POWODZENIA !
***
Tak było dwa lata temu:) Obaj zdali matury uwieńczone sukcesem. Patryk Turek kontynuuje swoje studia w Seminarium w Gdańsku, Adrian Pawłowski na Uni w Lublinie, a kilka jego wierszy zamieściłam gościnnie w moim tomiku Cóż wiemy o miłości... Moje życzenia sprzed dwóch lat nie tracą na aktualności. Pozdrawiam serdecznie!
Anna Strzelec
Matura, na której zjadły mnie nerwy. Tylko dzięki życzliwości nauczycieli udało mi się ją zdać. Na studiach było już znacznie lepiej, a z lektoratu jęz. francuskiego miałam db.Pozdrawiam Cię serdecznie, koleżanko wspólnych egzaminacyjnych zmagań. Mary
OdpowiedzUsuńKochana, moja Ty skromna :) Studia to miałaś z potrójnym wykrzyknikiem, a byli uczniowie wspominają Cię z szacunkiem do dziś !!!
UsuńFaktycznie czas szybko leci:)Też miałam język polski i matematykę oraz obronę pracy dyplomowej, ponieważ kończyłam technikum. Na polskim zmieniłam temat w połowie czasu i ledwie zdążyłam z jej oddaniem. Byłam ostatnia na sali i nauczyciele chyba się już lekko niecierpliwili:)Pamiętam powtarzanie na korytarzu przed ustnym i ulgę po wszystkim. A potem była cukiernia:)Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńAMO
AMO, odważna byłaś, że hej ! :) Dobrze, że zdążyłaś na czas i wszystko zostało uwieńczone sukcesem. Moja była niby fajna, ale jeszcze raz przeżywać? Ani mi się śni! Serdeczności prawie niedzielne! :)
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńNiestety rozszerzona matura z matematyki w tym roku, to jakiś koszmar, tak twierdzą maturzyści. Nie wiem, w jakim kierunku my zdążamy, przecież mamy zdolną młodzież, tylko oświata jest do "bani" :(
Słonecznie pozdrawiam znad porannej kawki :)
Masz rację, częste zmiany programu nauczania do niczego mądrego nie prowadzą :(
OdpowiedzUsuńWszystkiego radosnego na niedzielę, Morgano!
Egzamin maturalny wspominałam kiedyś na Twoim starym blogu....To było przeżycie o tak wielkim ciężarze emocjonalnym,że jeszcze do dziś "zdaję" maturę we....śnie. Co najgorsze,nie moge sobie poradzić ani z matmą ,ani z j.polskim.O dziwo ,nie męczy mnie ustny z historii.Może dlatego,że b.ceniłam i lubiłam prof Kaczmara.Uczył nas tylko jeden rok,w XI kl.Szkoda,że nie przez te wszystkie lata.
OdpowiedzUsuńPotem była randka na ławce ...Pachniały kasztanowce..i wydaje mi się,że cały świat pachniał:radością,młodoscią,nadzieją,przyszłością...
Zapomniałam dopisać życzenia:miłych spotkań z czytelnikami.
OdpowiedzUsuńAnonimowy-Danuta
A wiesz, że pamiętam Twój wpis z "zielonego bloga" ? Dzięki, te wspomnienia są naprawdę niezapomniane... Najserdeczniej pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńI też dodam, że bardzo szkoda mi, że jesteś tak daleko, bohaterko mojej Wizy do Nowego Jorku - JANE :) i nie możesz uczestniczyć w moich spotkaniach autorskich...
Usuń