Wczoraj skończyłam czytać -
DOM NA PLAŻY, którego autorką jest Sarah Jio, amerykańska dziennikarka pisząca o sprawach kobiet i dla kobiet. Na odwrocie okładki krótki, obiecujący opis:
Nigdy nie ignoruj tego, co dyktuje ci serce. Nawet jeśli podążanie za jego głosem będzie bardzo trudne.
W życiu Anne wszystko było zaplanowane. Wystawne przyjęcia, ślub z mężczyzną, którego zna od wielu lat, kariera idealnej pani domu.
Wszystkie te plany niszczy jedna decyzja, podjęta pod wpływem impulsu.
Anne chce poznać smak prawdziwego życia, z dala od rodzinnego domu.
Dlatego zgłasza się do oddziału pielęgniarek stacjonujących na Bora-Bora.
Tam, wśród pięknie kwitnących krzewów hibiskusa i bezkresu turkusowego oceanu narodzi się przyjaźń między nią a tajemniczym żołnierzem Westrym.
Czy przyjaźń jest dobrym początkiem miłości?Czy związek ma szanse przetrwać, gdy piękna wyspa przestanie być rajem?
Jeszcze jeden wojenny romans o niewiadomym zakończeniu?
W amerykańskiej miejscowości Seattle, młodzi mężczyźni
zgłaszają się do służby wojskowej. Dziewczęta po ukończeniu szkoły
pielęgniarskiej są gotowe do podjęcia pracy w swoim zawodzie. Sielankowy
nastrój bliskiego przyjęcia zaręczynowego głównej bohaterki Anne zostaje
zburzony wiadomością, że jej przyjaciółka Kitty ma zamiar wyjechać z
transportem pielęgniarek na wyspę Bora Bora, leżącą na północnym zachodzie od Tahiti
na Pacyfiku, gdzie podczas II wojny światowej Amerykanie mieli bazę morską i lądową.
Anne po odbytych zaręczynach z przystojnym i bardzo jej oddanym
Gerardem przesuwa termin ślubu na „po wojnie” i postanawia wyjechać razem z
Kitty, by wypełnić swoje powołanie. Dalsza treść książki przypomina gotowy scenariusz
amerykańskiego filmu. Wojenne wydarzenia, opatrywanie rannych przywożonych do
szpitala mieszczącego się na wyspie, miłosne sceny, intrygi, morderstwo… Bungalow
stojący przy plaży, wśród palm i kwitnących hibiskusów jest domkiem owianym
tajemnicą i mniemaną klątwą, która na nim spoczywa… Anne i jej ukochany Westry znajdują
tam obraz, płótno malowane przez Paula Gauguina podczas jego pobytu na Bora
Bora…
Autorka prowadzi kilka wątków. Jeden z nich dotyczy
losów Kitty, której gorąca przyjaźń z Anne, jak to niestety często w
ekstremalnych warunkach i życiowych sytuacjach bywa - nie przetrwała… Jakie jest zakończenie opowieści oczywiście nie zdradzę.
Kto lubi romanse z czasów wojny i pokoju oraz odgrzewanie wspomnień u schyłku swoich lat, niechaj czyta.
..........................................................
Sara Jio to niewątpliwie dobra autorka. Pisze o dość przyziemnych rzeczach z rozmachem i subtelnością. Może zrobimy wiosenną wymianę, Pani sięgnie po "Marcowe fiołki", a ja po "Dom na plaży". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitam na moim blogu:) Dzięki za propozycję, której z przykrością muszę odmówić. Mój "Dom na plaży" jest już zamówiony. Pozdrawiam również:)
UsuńPani Anno, nie miałam na myśli dosłownej wymiany, tylko taką w przenośni. Sama nie dysponuję polską wersją "Marcowych fiołków". :)
Usuń