Oprócz panującej od kilku dni mgły w naszym kraju, z powodu której odwołane zostały loty na lotniskach i zapanował ogólny chaos, w porannych wiadomościach zapoznano internautów z kulisami wypadku nazwanego kolizją drogową.
Biskup pomocniczy w archidiecezji warszawskiej prowadzący auto pod wpływem alkoholu stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w... latarnię.
Wielebnego oświeciło na tyle, że gdy przyjechała policja, sprawca nie był agresywny i pozwolił sobie zmierzyć posiadane we krwi promile, a alkomat wykazał ponad 2,5 promila! Powtórne badanie na komisariacie dało podobny wynik.
- Wystawiono mu wezwanie na przesłuchanie do komendy w tym tygodniu. Wówczas najprawdopodobniej będzie przedstawiony zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości zagrożony karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch - poinformował rzecznik KSP.
Wypadek zdarzył się w sobotę ok.godz 14-tej... Pora poobiednia... Ile trzeba wypić wina do obiadu, żeby osiągnąć 2,5 promila?
Zatytułowałam mój post: Z kim pił biskup?
Mnie naprawdę nie chodzi o to, że akurat biskup walnął w ten latarniany słup! Na szczęście był to tylko słup, a nie przechodzień, rowerzysta lub przebiegające dziecko!
Piszę to, gdyż za każdym razem, gdy czytam o wypadkach spowodowanych pod wpływem alkoholu szlag mnie trafia i myślę o współwinowajcach zaistniałych sytuacji. Bo z kimś przecież pił wujek Józek czy Heniek podczas rodzinnej imprezy, a potem wsiadł do samochodu i zabił całą rodzinę, wjeżdżając na przystanek autobusowy lub drzewo.
W sobotnim wypadku wielebny Piotr zniszczył auto i latarnię, ale konsekwencje siadania w tym stanie za kierownicą mogły być i są dużo gorsze.
Współwinowajcy każdego podobnego czynu, to ci, którzy pozwalają kumplowi popijania odjechać, którym nie przyjdzie do głowy, aby zamówić taksówkę i odstawić upitego do domu - w każdym podobnym przypadku!
A dziś:
biskup archidiecezji warszawskiej 57-letni Piotr Jarecki zabrał głos w sprawie kolizji drogowej, do której doszło z jego udziałem.
Ksiądz Piotr Jarecki wydał już oświadczenie w całej sprawie, które na swoim stronach internetowych opublikowała Kuria Archidiecezjalna w Warszawie.
"Nigdy nie powinienem kierować samochodem pod wpływem alkoholu. Przepraszam wszystkich, których zgorszyłem swoim czynem, a zwłaszcza przepraszam wiernych archidiecezji warszawskiej, że zawiodłem ich zaufanie" - czytamy .
Jakie to oczywiste! Należało pomyśleć przed otwarciem kolejnej butelki!
Jarecki zapowiedział też, że oddaje swoją posługę dyspozycji Ojca Świętego. "Pragnę również poinformować, że jest moim zamiarem jak najszybsze skorzystanie ze specjalistycznej pomocy".
Ks. Piotr Jarecki jest biskupem pomocniczym archidiecezji warszawskiej od 1994 roku. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1980 roku z rąk prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Jest też doktorem nauk społecznych. Od 2004 pełni funkcję przewodniczącego Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Unii Europejskiej i przedstawicielem KEP w Komisji Konferencji Biskupów Wspólnoty Europejskiej.
Zasiada również w Papieskiej Radzie "Iustitia et Pax" oraz w Radzie Społecznej i Radzie ds. Środków Społecznego Przekazu KEP. ( onet.pl )
Wypowiedź biskupa wskazuje na przyznanie się do uzależnienia.
Przykre, bo dziś w wiadomościach TV usłyszałam, że minionego lata błogosławił on grupę młodzieży wybierającą się na pielgrzymkę z życzeniami, aby im zawsze trzeźwość towarzyszyła w życiu...
No tak, diabeł nie śpi, a kler sam sobie bicz kręci!
..................................................
PS. W każdym społeczeństwie są ludzie szczególnie powołani do zawodów, które reprezentują, funkcji, jakie w naszym życiu wypełniają i do których chcemy mieć bezgraniczne zaufanie. Lekarz, nauczyciel, wychowawca, ksiądz... nie wspomnę o głowach naszego Państwa.
Stracić zaufanie w każdej mierze jest łatwo - odbudować trudno.
Mimo wszystko nie wolno ganic za przyznanie sie do winy i branie za to odpowiedzialnosci. Zgadzam sie ze wina ponosza rowniez ci co pili razem z ksiadzem chyba ze jest alkoholikiem, i w tym nie musi miec kolegow. Pocieszajace jest, ze nikt nie zgina, tym razem. Nie mam pojecia czemu tak sie dzieje, bo jesli zanosi sie na picie, to kluczyki sie odstawia i wzywa taksowke. To takie proste, a jednak ludzie z tego nie korzystaja. Pozdrawiam cieplutko:)AMO
OdpowiedzUsuńDroga AMO, nie ganiłam za przyznanie się do winy, bo była ona adekwatna i trudno byłoby jej zaprzeczyć.
OdpowiedzUsuńProblem leży w jeszcze jednym podważeniu autorytetu i zachowania przedstawiciela Kościoła katolickiego.
Pozdrawiam wzajemnie.
Bardzo dobry wpis, nie można żyć wiecznie ze schowanymi pazurami,, a w słusznej sprawie to trzeba je wysunąć i porządnie łapą machnąć...tak trzymać!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nerwy mi puściły. Nie można pisać tylko o miłości, nawet jeśli jest to do bliźniego swego i siebie samego.
OdpowiedzUsuńJEŚLI MOŻNA TU COŚ DODAĆ ... TO TO ,ŻE KONTROLA DOBORU MĘŻCZYZN O SZCZEGÓLNEJ OSOBOWOŚCI NA DUCHOWNYCH - ZAWODZI. ŚRODOWISKO KOŚCIOŁA TOLERUJE OSOBOWOŚCI, KTÓRE WNOSZĄ SPRZECZNOŚĆ Z NAUKĄ KTÓRA JEST SZERZONA PRZEZ KOŚCIÓŁ WŚRÓD MŁODZIEŻY!
OdpowiedzUsuńNAJBLIŻSI MUSIELI WIEDZIEĆ O TYM, TOWARZYSZYĆ TYM ZDARZENIOM !
MAJĄC 10 LAT SŁUŻYŁEM DO MSZY KS. HENRYKOWI...MIAŁEM NIEPEŁNĄ KARAFKĘ WINA W CZASIE DRUGIEGO OBMYWANIA DŁONI W CZASIE MSZY... USŁYSZAŁEM PRZY OŁTARZU: SPIER... BO JAK CI TYM KADZIDŁEM PRZYPIER...
POSZEDŁEM UZUPEŁNIĆ WINO I BYŁO OK !
OPOWIADAŁEM MATCE O TYM - NIE UWIERZYŁA MI. MÓWIŁA ,ŻE MI SIĘ TO ZDAWAŁO !
PO LATACH SPOWIEDNIK POWIEDZIAŁ: A MOŻE SIĘ PRZESŁYSZAŁEŚ? MUSISZ MU TO WYBACZYĆ ...
WIERNI TEŻ TOLERUJĄ, NIE CHCĄ WIEDZIEĆ O TAKICH ZDARZENIACH...
DRAŻNIĄ MNIE TE SPRZECZNOŚCI WYBRANYCH, BO PRZECIEŻ NIE WSZYSCY...!
POZDRAWIAM
B.
Wyliczyłem, że żeby mieć 2,6 promila we krwi to przy masie biskupa Jareckiego trzeba wypić 0,7 litra wódki we trzech. Nie 0,5 lita we dwóch, tylko 0,7 litra we trzech. Biskup zatem zapewne pił z 2 osobami. Z kim? Przecież te osoby są.
OdpowiedzUsuńha, mnie zaciekawiły te wyliczenia, poproszę o formułkę, zawsze (oby nie) ale może się przydać ...;-)
OdpowiedzUsuń..temat morze....Tak,sa zawody wybrane z tzw.powolaniem,a przeciez ksiadz to tez zawod...Selekcja do tych wybranych,jest b.mierna,a czlowiek ma swoje slabe strony.To samo dotyczy lekarzy ,nauczycieli...W tych zawodach wymagana jest nienaganna postawa moralna,o ktorej zapomina wielu,zbyt wielu...Slowo POWOLANIE znika z naszych slownikow.Niestety.
OdpowiedzUsuńPracowalam (5 lat)jako gospodyni na probostwie .
Kosciol katolicki,ksieza z roznych krajow(Irlandia,USA,Indie,...)Bylam zdziwiona ich swobodnym podejsciem do zycia...Nie bede podawac faktow,historyjek,... Moja wewnetrzna etyka na to nie pozwala.Moge stwierdzic tylko,ze kler NIESTETY..zapracowal sobie na swoja opinie.Zniszczyc ja jest b.latwo ,odbudowac trudniej..Teraz trzeba lat
i konsekwencji wladz koscielnych w dzialaniu...Patrzenie przez palce wyrzadza olbrzymie szkody...
Danka
Ku szczęściu naszemu - nie jest to regułą i niech nigdy się nie stanie!!!
Usuń