jeśli ktoś z Was chciałby na blogową stronę zaglądnąć i przeczytać kolejny fragment mojej czwartej książki
OKNO Z WIDOKIEM NA PROWANSJĘ - to zapraszam.
Dalszego ciągu już na blogu prezentować nie będę. Mam nadzieję, że po wakacjach ukaże się ona drukiem:)
***
(…) Zapytałem czy wierzy w miłość od
pierwszego wejrzenia. Jasne, że wierzę ─ odpowiedziała. ─ Inne są niemożliwe.
Gabriel García Márquez ,, Samolot
śpiącej królewny”
─ Przyjechali! ─ zawołała głośniej widząc zatrzymujące się auto Jeremiego przed domem i otworzyła szeroko wejściowe drzwi. Za sobą usłyszała tupot zbiegających po schodach i napędzanych ciekawością dwóch par stóp.
Iwona stała w łazience
przyległej do gościnnego pokoju i poprawiając makijaż myślała, że przecież nie
pobiegnie jak nastolatka, razem z Mariką i Marysią na spotkanie
kalifornijskiego gościa. Co to, to nie. Żadnych nowych facetów w jej życiu!
Zeszła powoli do
livingroomu, gdzie stała Leonia z Jeremim rozmawiając w świątecznym ożywieniu z
przybyłym. Młody mężczyzna, który był synem Jeremiego obrócił się na odgłos jej
kroków i uśmiechnął.─ Salut, Yvonne.
─ Salut Jacques.
Miał na sobie cienki pulower w jadowito- turkusowym kolorze, spod którego wystawały kołnierzyk i mankiety białej koszuli. Czupryna kędzierzawych włosów kasztanowatego koloru, jeansy, szczupła elegancja, malarski widok… Do zamknięcia łańcuszka błyskawicznego ogarnięcia postaci Jacquesa zabrakło jej dwóch ogniw; czy on mówi po polsku i w jakiej dziedzinie nauki zrobił ostatnio swój doktorat? Rozmawiała z matką i Jeremim o indyku, groszku z marchewką, Robercie i narkotykach, a ta dość ważna kwestia uszła jej uwadze. I wtedy zobaczyła oparte o kanapę czarne, nieduże pudło, wskazujące na futerał do skrzypiec. Krótko mówiąc – syn Jeremiego robił wrażenie.
─ To nasza mamusia ─ wyjaśniła siedząca na kanapie Marika.
─ Tatuś jest jeszcze w Polsce, ale niedługo do nas przyjedzie ─ dodała Marysia.
─ Widzę, że zapowiada się nam piękny dzień.
To Jeremi. Mistrz rodzinnych konwersacji, w których brały udział dziewczynki.
─ Ile czasu potrzebuje
jeszcze nasze ptaszysko w tym solarium? Pachnie już smakowicie!
─ Myślę, że indyk jest
prawie gotowy, sałatki i dodatki też czekają. Może najpierw aperitif ? Leni uśmiechniętym spojrzeniem porównywała Jeremiego i Jacquesa. Oczywiście różnili się wiekiem i tak zwanym męskim stylem, ale było w nich coś, co wskazywało na przynależność do… no właśnie. Po chwili odkryła. Urok i przynależność do prowansalskiego gniazda. Barwny jak u Van Gogha – Jacques, kuchenny zapach ziół, smak czerwonego wina, jej Jeremi i słońce zaglądające przez okno... Ich pierwsze,wspólne, dziękczynne świętowanie.
Anna Strzelec
...............................................................................................
Pani Anno,czy w wersji e-booka ta następczyni "Wizy do NY" też się ukaże? Pozdrawiam, Agnieszka.
OdpowiedzUsuńWitam Pani Agnieszko. Myślę, że tak, ponieważ każda napisana przeze mnie książka ujrzała jako e-book światło dzienne, a później, w miarę możliwości szybciutko się pozwoliła drukować.
UsuńWzajemne pozdrowienia.
Wreszcie się udało! Zaglądam i podczytuję ale nie czytam dokładnie bo ja chyba za niecierpliwa jestem i czytanie fragmentów "to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej". I zalatana też jestem, bardzo mi się skurczyła czasoprzestrzeń ostatnio. Ale pozdrawiam Haniu nieustająco i teraz skoro wreszcie się udało i komentarze będą. Krystynka w podróży.
OdpowiedzUsuńBardzo ucieszyła mnie Twoja wiadomość, dzięki! Podczytuj spokojnie, w te i wewte, bo ja też zalatana i wcale nie majówkowo. Wizę czytałaś, więc spokojnie zobacz co tam się w Porcie dzieje :) Maj zapowiada się szczególnie pracowity, ale postaram się spełnić co obiecane, by nie było tylko cacane. Jeszcze trochę, podpiszę się podobnie: Anna w podróży :)
Usuń