JAK ZACZĘŁO SIĘ MOJE PISANIE?
Czy pisałam od zawsze, jak przeważnie mówią inni autorzy indagowani przez czytelników na spotkaniach autorskich?
Nie pisałam, lecz rysowałam... nawet kawałkiem węgla na białym murze u stryjka w Gnieźnie, za co zostałam nieźle zbesztana. Nie pamiętam już co było tematem z rozmachem skomponowanego malunku, ale był to niewątpliwie wstęp do mojej kariery. I konkursy czytelnicze w podstawowej szkole, do których prawie zmuszała mnie moja mama- polonistka. Przeczytać, napisać kilka zdań o czym było i ozdobić obrazkiem stosownym do treści... Zdobywałam nagrody, którymi były znów książki :).
Nadszedł czas na pamiętniki z nastoletniego okresu dojrzewania do miłości... i tu moja prośba do młodszych czytelników:
Nie niszczcie starych kalendarzy, nie palcie pamiętników ani listów, nawet wtedy, gdy ogarnie Was nowa miłość i wszystko inne wyda się już mniej ważne! W nich jest nasza historia i śpią marzenia. Nawet te, które nigdy nie miały szans być spełnione.
Jakże ulotna potrafi być pamięć osnuta dziś pajęczyną żalu...
Po dwudziestoletnim pobycie w Niemczech postanowiłam napisać książkę. Może się komuś przyda? Czegoś nauczy?
Na jej okładce umieściłam zdjęcie okna z balkonikiem w małżeńskiej sypialni, z radosnymi nasturcjami i innymi pnącymi zielonościami...
Jak znaleźć wydawnictwo? Kto wyda moje wspomnienia? Serfowałam w internecie i naprawdę nie wiem jak to się stało, że trafiłam w przysłowiową dziesiątkę, Wydawnictwo e-bookowo.pl i pani Katarzyna Krzan, która wysyłając mi aprobującą odpowiedź, stwierdziła: "bardzo ładne zdjęcie na okładkę:) Czy to pani okno?"
Tak, to było moje okno. Czas przeszły, dokonany. Pewnie dlatego mam słabość do nasturcji i wysiewam je chętnie każdego lata... W innych skrzynkach i na polskim balkonie...
Po kilku dniach, ze wzruszeniem otwierałam mojego e-booka, czytałam wymyślone przeze mnie motto i własny tekst rozpoczynający książkę:
Moim
dzieciom, przyjaciołom,
i
wszystkim tym, którzy mnie kochali,
albo
im się tak tylko wydawało.
Anna Strzelec
....................................
Wstęp do nadziei …
Co ja sobie właściwie wyobrażałam?
Że zawsze będę dla niego taka
fascynująca, jak to napisał w pierwszym liście do mnie? Będę miała jeszcze
długo brązowe, lśniące włosy, uśmiechnięte niebieskie oczy i właśnie mnie,
" szczupłej, zgrabnej i powabnej " nie dogonią żadne babskie lata ani
kołatki w sercu, a nas oboje nie zmieni czas, sytuacje, ani otaczający nas ludzie?
Z
bagażami sukcesów i porażek... plecakami, w których drzemały nieudane
związki i wielkie miłości, oboje " tuż po czterdziestce" byliśmy
na poszukiwaniu jeszcze jednej szansy...
Nasze historie opowiadaliśmy sobie
nawzajem, może i z niepotrzebną czasami dokładnością, ale nie chcieliśmy nic
przed sobą ukrywać, jakby ta szczerość była od nas wymagana i mogła stać
się tym razem patentem na wierność, gwarancją na miłość...
Ktoś
mądry powiedział kiedyś, że „najtrudniej jest uwierzyć we własną śmierć”.
Mnie trudniej jest uwierzyć w starzenie się i przemijanie. I we własną starość.
Ale zanim to nastanie, może dane nam
będą jeszcze te lata pomiędzy?
Między marzeniem a spełnieniem, wyjazdem
i powrotem, miłością,
rozpaczą i nienawiści łzą...
(
Horstowi, 1992 - 2007)
............................................................................................
Na wspomnienia mi się zebrało, ot co :)
Wszystko dlatego, że sporo mówiło się ostatnio o mojej Wizie do Nowego Jorku i innym Oknie z widokiem..., a początek był właśnie taki, jak powyżej :)
I jeden z pierwszych listów od młodej czytelniczki, który odszukałam w moim archiwum.
9 września 2009
Witam Pani Haniu, nie wiem czy tak mogę, ale napiszę. Dziś przeczytalam ksiażkę „Tylko nie życz mi spelnienia marzeń” i muszę napisać, że bardzo się wzruszylam…ale pozytywnie:) coś mi ona przypomniala…Co?
Moje życie….są piękne momenty w tej książce, które na pewno zostaną w mojej pamięci
np: wiersz zaczynający się od słów: chcę jedną, wielką milość mieć... coś pięknego… Książka ma
ciekawy styl i polecam ja wszystkim tym, którzy potrzebują przemiany duchowej w
swoim życiu, na pewno polecam ja osobom które szukają tego czegoś...:) Z niecierpliwością czekam na drugą część
POZDRAWIAM SERDECZNIE AUTORKĘ I CZYTELNIKOW! Aga S.
.................................................................
PS. 18.03.2013
Z moją czytelniczką nawiązałam prywatny kontakt. Na dzień dzisiejszy wiem, że jej owa "duchowa przemiana" też była bardzo potrzebna... Agnieszka znalazła swoją miłość, urodziła synka i cała trójka żyje szczęśliwie. Oby jak najdłużej!
Nic dodać, nic ująć, po prostu bardzo się cieszę!!!
Anna Strzelec