Lato nam upływa, przez palce czas przecieka... prawie z przestrachem zauważyłam, że zakwitły mimozy, a przecież one są zwiastunami... Nie, nie wymówię. Niech pozostanie jeszcze długo - ciepło i słonecznie...
Poza tym, u mnie prywatnie jest sporo zajęć i zamieszania: w rodzinie oraz między przyjaciółmi. Nawet porządnego postu nie mam czasu napisać. Wybaczcie. Jeden z ostatnich, nurtujących tematów znów ujęła pani Beata Pawlikowska na żółtej karteczce, którą poniżej wklejam. Coś w tym jest...
Ode mnie z dedykacją dla B. i nie tylko :)

Te żółte karteczki też mnie wzruszają i nadają myślom kierunek na cały dzień :) A mimozy... no cóż, chciałoby się rzec, że to niemożliwe już, ale z drugiej strony pięknie, że są :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOgromnie miło, że jesteś Vi!
UsuńBardzo dziękuję i serdeczności przesyłam na następne, świąteczne dni :)
Ten wpis "świąteczne dni", mnie obudził. Wiem, że wczoraj było 13-tego, ale zupełnie do mnie nie docierało, że już jest 15-tego! A takie miałam plany!!!
OdpowiedzUsuńSama już nie wiem, co powinnam ratować z tych planów?
Przede wszystkim swój świąteczny nastrój i trochę dobrego jedzonka dla rodziny :)!
Usuń..ukoić samotnośc duszy,która tkwi od dziecka...trudne przedsięwzięcie...Ale kto nie gra..ten nigdy nie ma szans na wygraną..
OdpowiedzUsuńSzczera prawda. Nie musi to być ruletka, choć życie często ją przypomina... łódkę kolorową w szuwarach wydarzeń znaleźć i wiosłować zawzięcie do celu...
UsuńPozdrawiam :)