Moje motto pozostaje niezmienne: ZADOWOLENIE Z SIEBIE SAMEGO JEST POŁOWĄ NASZEGO SZCZĘŚCIA...

wtorek, 9 października 2012

PROMOCJE ...

Z prawdziwą przyjemnością zawiadamiam moich czytelników, że w dniu dzisiejszym ukazało się

II wydanie tomiku moich wierszy:

CÓŻ WIEMY O MIŁOŚCI z dodatkiem AFORYZMÓW oraz gościnnie kilku wierszy gdańskiej poetki - 

Barbary Kwiatkowskiej.

 
 

Tomik dostępny jest w wersji drukowanej w wydawnictwie

www.e-bookowo.pl

 

Wersja e-booka również na mojej stronie w tymże wydawnictwie.

 
 

Zapraszam serdecznie!

PS. Wersje papierowe każdej mojej książki można zamawiać u mnie prywatnie, mailowo: annastrzelec1@onet.eu

 

                                                Anna Strzelec 
.........................................................................................
 

niedziela, 7 października 2012

LOSOWANIE!

W wyniku losowania, którego dokonała moja przemiła sąsiadka, 4-letnia Patrycja

nagrody w postaci e-booka mojej książki OKNO Z WIDOKIEM NA PROWANSJĘ

otrzymują:

 
 

DANKA, LOLA i ASIA

 

Zwyciężczyniom gratuluję i proszę o podanie aktualnych adresów mailowych, a wszystkim uczestniczkom dziękuję za wspólną zabawę!

.....................................................................
 

Rozwiązanie konkursu...


  Konkurs dotyczący kilku pytań związanych z fragmentami mojej nowej książki:

OKNO Z WIDOKIEM NA PROWANSJĘ został zakończony. Wszystkim czytelniczkom, bo były to tylko Panie dziękuję za udział! Poniżej jeszcze jeden fragment potwierdzający pomyślny lub niewłaściwy wybór odpowiedzi.


                                               ***

Mama spała na kanapie przykryta pledem, a obok niej, na dywanie zwinięta w kłębek Sally. Dziewczynki przemknęły przez przedpokój i tylko pies podniósł głowę spojrzawszy w ich stronę, a one jak najciszej zamknęły za sobą wejściowe drzwi domu.

─ Pospieszmy się ─ Marysia wzięła siostrę za rękę ─ bo odpłynie bez nas.

─ Ale wrócimy tutaj jeszcze? ─ Marika nie była w stu procentach pewna słuszności eskapady, jaką wymyśliła starsza siostra.

─ Jasne, że wrócimy. Tylko odwiedzimy go i wrócimy.

Jeszcze jedna uliczka w stronę portu przy zatoce i już będą u celu.

─ Jest, widzisz? Stoi!

Biały statek stał w porcie, a przed trapem do wejścia mężczyzna mający marynarską czapkę na głowie. Ramiona okrył żółtą peleryną, bo właśnie zaczął siąpić deszcz. Dziewczynki podbiegły bliżej i zatrzymały się zdezorientowane. Duży, czarny napis na burcie głosił: Pierre Mason.

─ To nie ten! Tamten nazywał się ANGELIKA i miał czerwoną nazwę. Gdzie on jest? ─ zdenerwowała się Marysia. Podeszła do marynarza przy wejściu:              

─ Przepraszam, gdzie jest statek, co ma odpłynąć do Polonii i nazywa się Angelika? Wyjęła otrzymany od Jerrego prospekt, i podała mu plan odjazdów. Ciemnoskóry marynarz spojrzał i uśmiechając się do dziewczynki wskazał palcem datę: ─ Sorry, trochę tu niewyraźny druk od zagięcia w tym miejscu, ale statek, o który miss pyta odpłynął wczoraj, ósemkę z dziewiątką można łatwo pomylić.

Marysia nie dawała za wygraną: ─ A ten Pierre Mason dokąd płynie?

─ Do Panamy. A panienki same chciały popłynąć?

─ Nie, zaraz przyjdzie mama i zadecyduje ─ zawołała Marika łapiąc siostrę za rękę.

─ Chodź, odsuń się, bo on tak dziwnie patrzy ─ mówiła ciągnąc ją w stronę stojącej opodal ławki.

Usiadły zrezygnowane. Wszystko wskazywało na to, że tak przebiegle zaplanowana podróż dzisiaj się nie powiedzie. Wraz z drobnym deszczem zaczął prószyć śnieg, a „ten głupi statek” powoli odbijał od brzegu. Tak mogły właśnie płynąć, gdyby Marysia dobrze przeczytała dzień odjazdu statku… Śnieg padał coraz bardziej, zrobiło się zimniej, a Marika zaczęła płakać.

 ─ Co teraz zrobimy, no co, ty mądralo?! Wrócimy do domu i powiemy mamie, że chciałyśmy uciec???

Marysia siedziała ze spuszczoną głową nie mogąc uwierzyć, że jej plan nie powiódł się, ale Marika już za chwilę przysunęła się do niej bliżej i wskazała ręką na wąską promenadę wiodącą wzdłuż zatoki: ─ zobacz… kto to?


                                             ***

Teraz już wszystko wiadomo, prawda? Dziewczynki postanowiły odwiedzić tatusia, który niestety został w Polsce. Dlaczego ich tatusia nie ma w Port Jefferson, dowiemy się z treści książki - Okno z widokiem na Prowansję, a tymczasem ogłaszam, że:
prawidłowe odpowiedzi podały: DANKA z NY
                                                     ANIA Z. z KANADY
                                                     LOLA PELLEGRINA
                                                     MAŁGOŚ
                                                     ASIA
Losowanie e-booków dla trzech uczestniczek odbędzie się jeszcze dziś wieczorem, a wszystkim bardzo dziękuję za zainteresowanie :)

sobota, 6 października 2012

O miłości na wyspie - recenzja.

W oczekiwaniu na wydanie i promocję mojej czwartej książki- Okno z widokiem na Prowansję oraz tomiku wierszy i aforyzmów w wersji papierowej, zaczęłam odrabiać zaległości w czytaniu. Nazbierało się trochę literatury, oj nazbierało...

Wczoraj skończyłam czytać -


DOM NA PLAŻY, którego autorką jest Sarah Jio, amerykańska dziennikarka pisząca o sprawach kobiet i dla kobiet. Na odwrocie okładki krótki, obiecujący opis:

Nigdy nie ignoruj tego, co dyktuje ci serce. Nawet jeśli podążanie za jego głosem będzie bardzo trudne.
W życiu Anne wszystko było zaplanowane. Wystawne przyjęcia, ślub z mężczyzną, którego zna od wielu lat, kariera idealnej pani domu.
Wszystkie te plany niszczy jedna decyzja, podjęta pod wpływem impulsu.
Anne chce poznać smak prawdziwego życia, z dala od rodzinnego domu.
Dlatego zgłasza się do oddziału pielęgniarek stacjonujących na Bora-Bora.
Tam, wśród pięknie kwitnących krzewów hibiskusa i bezkresu turkusowego oceanu narodzi się przyjaźń między nią a tajemniczym żołnierzem Westrym.
Czy przyjaźń jest dobrym początkiem miłości?Czy związek ma szanse przetrwać, gdy piękna wyspa przestanie być rajem?

 

Jeszcze jeden wojenny romans o niewiadomym zakończeniu?

   

 W amerykańskiej miejscowości Seattle, młodzi mężczyźni zgłaszają się do służby wojskowej. Dziewczęta po ukończeniu szkoły pielęgniarskiej są gotowe do podjęcia pracy w swoim zawodzie. Sielankowy nastrój bliskiego przyjęcia zaręczynowego głównej bohaterki Anne zostaje zburzony wiadomością, że jej przyjaciółka Kitty ma zamiar wyjechać z transportem pielęgniarek na wyspę Bora Bora, leżącą na północnym zachodzie od Tahiti na Pacyfiku, gdzie podczas II wojny światowej Amerykanie mieli bazę morską i lądową. Anne po odbytych zaręczynach z przystojnym i bardzo jej oddanym Gerardem przesuwa termin ślubu na „po wojnie” i postanawia wyjechać razem z Kitty, by wypełnić swoje powołanie. Dalsza treść książki przypomina gotowy scenariusz amerykańskiego filmu. Wojenne wydarzenia, opatrywanie rannych przywożonych do szpitala mieszczącego się na wyspie, miłosne sceny, intrygi, morderstwo… Bungalow stojący przy plaży, wśród palm i kwitnących hibiskusów jest domkiem owianym tajemnicą i mniemaną klątwą, która na nim spoczywa… Anne i jej ukochany Westry znajdują tam obraz, płótno malowane przez Paula Gauguina podczas jego pobytu na Bora Bora…

Autorka prowadzi kilka wątków. Jeden z nich dotyczy losów Kitty, której gorąca przyjaźń z Anne, jak to niestety często w ekstremalnych warunkach i życiowych sytuacjach bywa - nie przetrwała…
Jakie jest zakończenie opowieści oczywiście nie zdradzę.
Kto lubi romanse z czasów wojny i pokoju oraz odgrzewanie wspomnień u schyłku swoich lat, niechaj czyta. 
..........................................................  

 

środa, 26 września 2012

KONKURS...

 Prawie dokładnie rok temu, na moim "zielonym" blogu ogłaszałam podobny konkurs, który cieszył się dużym zainteresowaniem moich czytelników. Dotyczył on mojej trzeciej książki, pt. Wiza do Nowego Jorku. O dalszych losach jej bohaterów przeczytacie w II części Wizy, pt. Okno z widokiem na Prowansję.

Książka ta, jak i moje poprzednie ukaże się w wydawnictwie www.e-bookowo.pl w formie e-booka oraz w wersji papierowej.

Zasady konkursu są takie same, jakie były w ubiegłym roku. Poniżej umieszczę kilka fragmentów z mojej najnowszej książki, a na końcu podam konkursowe pytanie, na które proszę odpowiedzieć w komentarzach do bieżącego postu.

 

~~OKNO Z WIDOKIEM NA PROWANSJĘ ~~ 

 

Fragmenty;


Dzisiaj jednak nie było przepychanek, ani targowania się o fotel, bo myśli Marysi krążyły wokół tematu, który chciała tylko z siostrą i w tajemnicy przed dorosłymi omówić.

Położyła się na łóżku i z ważną miną zapytała:

─ Jak długo już tu jesteśmy?

Marika huśtając się z wyrazem zadowolenia na buzi wzruszyła ramionami.

─ Nie mam pojęcia.

─ A gdzie masz kalendarz z Kubusiem Puchatkiem? Zabrałaś go w ogóle?

─ Chyba tak, zaraz zobaczę.

Dziewczynka poszperała chwilę w szufladzie biurka i wyjęła niebieski kalendarz wydany jak książeczka z obrazkami w pastelowych kolorach oraz cytatami powiedzonek Kubusia Puchatka i jego przyjaciół. Siostry usiadły razem na łóżku.

─ Popatrz, przyleciałyśmy tutaj ─ Marysia pokazała palcem datę piątego listopada, a potem przeczytała: - Liście odlatywały na południe kolorową gromadą. – Ooo… westchnął Krzyś.- Może i ja bym tak poleciał? - Ale kto wtedy będzie trzymał mnie za łapkę?- spytał Puchatek i mocno złapał Krzysia za kurtkę.

─ Jaki on miły ─ uśmiechnęła się Marika. Chętnie potrzymałabym jego łapkę.

─ No, słodki obżartuch, tylko łapek nie mył przed jedzeniem! A wiesz, że widziałam na wystawie w księgarni Przygody Kubusia Puchatka.

─ Po angielsku?

─ No to co. Poprosimy wujka Jeremiego, żeby nam kupił. Kubusia Puchatka znają dzieci chyba na całym świecie.

─ Dobrze, ale o co ci tak naprawdę chodzi?

Marika huśtała się z zaciekawioną miną.

 ─ Nie mamy żadnej wiadomości od tatusia. Pytałam wczoraj mamy, ale powiedziała, że poczta z Europy długo idzie.

Marika kiwnęła potakująco głową.

─ Tak, tylko, że my jesteśmy tutaj już prawie dwa tygodnie, samolot z nami leciał osiem godzin, a listów żadnych i od nikogo.

Uzasadnienie problemu wydawało się logiczne, ale na ponowne kiwnięcie głową przez Marikę, Marysia zareagowała niespodziewanie dobitnie:

─ Przestań się już huśtać, bo mnie wkurzasz! Zaczęła mówić, a zielonkawe oczy słuchającej ją siostrzyczki robiły się coraz większe.

─ Napiszemy do taty list, a wyślemy go do cioci Patrycji. Ona na pewno wie dokąd pojechał i kiedy wróci. Może wcale nie ma naszego adresu? Ciocia ma adres babci Leni, a to jest przecież taki sam.

─ Możemy napisać dwa listy: jeden do taty, drugi do cioci Patrycji. Marika włączyła się nareszcie do projektu i starsza odetchnęła z ulgą, dodając:

─ Tylko pamiętaj, to jest nasza tajemnica i niespodzianka dla mamy. Nikomu ani słowa. Ja mu napiszę, żeby tu szybko do nas przyjechał.

W tym momencie Marika zastanawiała się, dlaczego nie mogą pisać tych listów razem z babcią, jeśli mają być tylko dla mamy niespodzianką, ale nie chciała marudzić. Bywały sytuacje, w których Marysia nie znosiła sprzeciwu.

 

****

Stałyśmy przy okazałej choince, ubranej bogato, błyszcząco i pstrokato. Takie są nowojorskie ozdoby, zawrotnie kolorowe. Wszędzie wiszące, podświetlane girlandy z gwiazdek, gwiazdeczek, wiszących srebrnych reniferów i kolorowych koników na biegunach. Tradycyjnie i głośno, jak chyba co rok o tej porze śpiewała Mariah Carey: „All I want for Christmas is You”[1]. Podobne mam życzenie. Ona chciałaby na święta to samo, co ja.

─ Zobaczcie, co tu widzę! ─ zawołałam do dziewczynek, które podziwiały drzewko obchodząc je dookoła. W białym, ozdobionym oczywiście sztucznymi, świerkowymi gałązkami koszu, leżały torebki z obrazkami i zabawnymi napisami: 

 

Waniliowe płatki Królowej Śniegu,                   

Przyprawa do pierników Baby Jagi                      

Kolorowa posypka Królewny Śnieżki,       

Sitronenpepper firmy Hindu.

─ O Babciu, jakie to wspaniałe, kupimy?

Wybierałyśmy właśnie po dwie z każdego rodzaju, gdy wróciła Iwona.

─ Weźcie jeszcze dodatkowo dla pani Thompson i idziemy dalej: poszukać dla ciebie mamo tego sweterka, a dla Allisson, może coś żywego?

─ Co masz na myśli?

─ Widziałam na parterze Flowers – piękny, duży kiosk z kwiatami.

─ Już myślałam, że jakieś zwierzątko ─ roześmiała się Marysia.

─ Czy możemy w Nowym Jorku, w tym roku napisać listy do Świętego Mikołaja?

─ Jasne, że tak. Nic nie stoi na przeszkodzie ─ mrugnęłam porozumiewawczo do Iwony.

[1] Wszystko czego chcę na Święta, to ty (ang)


 

****

Iwona weszła po schodach na piętro domu, wołając:         

 ─ Gdzie jesteście?

Odpowiedź brzmiała na dwa głosy:                                   

 ─ W łazience, załatwiamy się.

─ OK. Położę się w dużym pokoju na kanapie. Boli mnie trochę głowa. Poczekamy na babcię i pojedziemy do miasta ─ mówiła, schodząc na dół.

Gdyby zajrzała do pokoju, który zajmowała z córeczkami, zobaczyłaby leżące na tapczanie dwa spakowane jak na wycieczkę plecaczki…

.................................................................

Pytanie konkursowe brzmi:

Dokąd wybierały się Marysia z Mariką?

 

a) Chciały; pojechać do City, aby kupić gwiazdkowe  prezenty dla mamy, babci i Jeremiego

b) Odwiedzić tatusia w Polsce

c) Marika zaplanowała kupić sobie chomika

********

Konkurs trwa do soboty, 6-tego października godz.20-tej.

Z prawidłowych odpowiedzi wylosujemy 3 osoby i nagrodzimy e-bookami mojej książki:

       Okno z widokiem na Prowansję

Zapraszam do zabawy:)

                                                   Anna Strzelec

wtorek, 18 września 2012

10 minut...


       Zapraszam do wysłuchania dziesięciominutowego audiobooka:)

Rozdział pierwszy i drugi -

Leonia i Wiktor,

czyta Monika Belau.

                 Wiza do Nowego Jorku 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


 http://przeczytamy.pl/index.php/component/k2/item/117-anna-strzelec-wiza-do-nowego-jorku


niedziela, 16 września 2012

CHOPIN DEL MAR



        Niedzielnie tak się zachwycam...

.......................................................................................................

DYSTRYBUCJA:

Moje książki można zamawiać mailowo pod adresem:
strzelec-anna@wp.pl

oraz: www.e-bookowo.pl - wersje ebooka i papierowe.

Łączna liczba wyświetleń

Popularne posty


Popularne posty

Popularne posty